skip to main |
skip to sidebar
Grudzień 2008, okolice Konarku, Orisa, Indie
Zdjęcie zrobiłam na plaży nieopodal miasteczka Konark nad Zatoką Bengalską. Udało się wypożyczyć rdzewiejące rowery i dojechać nad wybrzeże, by przywitać się z oceanem. Idąc wzdłuż plaży doszłam do wioski rybaków. Tu praca wre: mężczyźni wyciągają łodzie, wytrzepują sardynki z sieci, kobiety noszą złowione ryby w koszach na głowach, handlują darami morza. Trwa cerowanie zniszczonych sieci. Między dorosłymi kręci się gromada dzieciaków. Zazwyczaj bardzo ciekawe przybyszów uśmiechają się, przepychają, pozują do zdjęć. Biali dla dzieci są większą atrakcją niż świeżo złowione metrowe ryby, które polegują tu i ówdzie na piasku, zanim ktoś się za nie weźmie. Dzieci tymczasem proszą o „school pen” albo o parę rupii - jak to zwykle w Indiach. Jest też niezła zabawa z aparatami cyfrowymi - pstrykasz, pokazujesz, zaciekawione spojrzenia i radosne wrzaski wokół ciebie. Trochę czarów, dużo śmiechu.
Ewa Waszkiewicz - Architekt, w wolnych chwilach fotograf podróżny. Najlepiej czuję się w drodze i z dużym zapasem filmów pod ręką. Fotograficzny zapis zeszłorocznej wyprawy ujęty w cykl pt. „Kobiety w Indiach” towarzyszył ostatnio katowickiemu festiwalowi filmowemu Feminostrada.
wtorek, 14 kwietnia 2009
Ewa Waszkiewicz
Grudzień 2008, okolice Konarku, Orisa, Indie
Zdjęcie zrobiłam na plaży nieopodal miasteczka Konark nad Zatoką Bengalską. Udało się wypożyczyć rdzewiejące rowery i dojechać nad wybrzeże, by przywitać się z oceanem. Idąc wzdłuż plaży doszłam do wioski rybaków. Tu praca wre: mężczyźni wyciągają łodzie, wytrzepują sardynki z sieci, kobiety noszą złowione ryby w koszach na głowach, handlują darami morza. Trwa cerowanie zniszczonych sieci. Między dorosłymi kręci się gromada dzieciaków. Zazwyczaj bardzo ciekawe przybyszów uśmiechają się, przepychają, pozują do zdjęć. Biali dla dzieci są większą atrakcją niż świeżo złowione metrowe ryby, które polegują tu i ówdzie na piasku, zanim ktoś się za nie weźmie. Dzieci tymczasem proszą o „school pen” albo o parę rupii - jak to zwykle w Indiach. Jest też niezła zabawa z aparatami cyfrowymi - pstrykasz, pokazujesz, zaciekawione spojrzenia i radosne wrzaski wokół ciebie. Trochę czarów, dużo śmiechu.
Ewa Waszkiewicz - Architekt, w wolnych chwilach fotograf podróżny. Najlepiej czuję się w drodze i z dużym zapasem filmów pod ręką. Fotograficzny zapis zeszłorocznej wyprawy ujęty w cykl pt. „Kobiety w Indiach” towarzyszył ostatnio katowickiemu festiwalowi filmowemu Feminostrada.
4 komentarze:
piękne zarówno fota, jak i tunczyk jak i barakudy :)
rzeczywiście pięknie pokazane
pozazdrościć takich przeżyć :)
:) piekne
i w doborowym towarzystwie:)
usmiecham sie sama do siebie, bo nie moge bezposrednio do Ciebie
...:) dzieci i ryby mają głos...
Prześlij komentarz