Magazyn FotoIndex

niedziela, 26 lipca 2009

Tomasz Zając - Kasia

Bytom, 28 czerwca - 11 lipca, 2009 roku

W Bytomiu udowodniono, że dzięki tańcu można przełamać wszelkie bariery. Nawet niepełnosprawność. Taniec pozwala wyrażać emocje bez słów. Jest odskocznią od szarej rzeczywistości i spraw codziennych. Dla jednych to sztuka, niektórzy uważają go za dobrą zabawę, a jeszcze inni za nieodłączną część życia. Fotografia przedstawia Kasię, która pomimo porażenia mózgowego i poruszania się na wózku inwalidzkim brała czynny udział w Warsztatach Tańca Integracyjnego, którego odbyły się z okazji XVI MIĘDZYNARODOWEJ KONFERENCJI TAŃCA WSPÓŁCZESNEGO.
Więcej zdjęć z warsztatów na blogu Tomasza.

Tomasz Zając - Urodzony w 1987 roku w Rudzie Śląskiej. Zamieszkały w Zabrzu. Każdego dnia staram się budować siebie od nowa, czas robi swoje, a Ty człowieku? Pasjonat fotografii, spacerów, rozmów o wszystkim i o niczym, lubiący podróże po kraju. Z wykształcenia dziennikarz.

niedziela, 19 lipca 2009

Kuba Kamiński

Monachium, czerwiec 2009 roku

Zdjęcia staram się robić intuicyjnie. Szczególnie cenię sobie rolę przypadku- nie szukam specjalnie konkretnego obrazu, wolę jak coś interesującego dzieje się samoistnie, a ja to tylko zamykam w klatce negatywu. Tak było i tym razem. Przechodziłem obok, zatrzymałem się na sekundę i było po wszystkim. Myślenie o tym co uchwyciłem, czy nosi to znamiona jakiejś symboliki lub idei- na to przyjdzie czas po wywołaniu filmu. Uważam jednak, że fotograf nie powinien nadawać swoim zdjęciom ulicznym symbolicznych znaczeń, a nawet tytułów. Słowa są niepotrzebne, bo te fotografie się czyta. Zresztą nazwa "fotografia" znaczy dosłownie "pisanie światłem".

Kuba Kamiński - Urodzony w 1986 roku w Strzelcach Opolskich. Od 2005 roku mieszkam, uczę się i pracuję we Wrocławiu. Studia na wrocławskiej ASP na kierunku fotografia i multimedia. Fotografia to jeden ze sposobów na nieśmiertelność, dlatego nie rozumiem tego oburzenia ludzi, gdy ich uwieczniam na negatywie. Staram się jednak tak pracować, by o tym nie wiedzieli.

wtorek, 7 lipca 2009

Aleksander Bochenek


An-Nabatija, Liban, 2008r

Co roku szyici na całym świecie obchodzą dzień Aszura, ich najważniejsze święto. An-Nabatija, miasto zamieszkałe przez około 120 000 mieszkańców, położone w odległości 10 km od granicy izraelskiej w południowym Libanie, jest jednym z nielicznych miejsc na świecie, gdzie nadal odbywają się obchody święta Aszura w tak zwany „tradycyjny” sposób, który obejmuje samookaleczanie się.

Aleksander Bochenek, urodzony w 1978 roku, fotograf, dziennikarz i podróżnik. Mieszka w Krakowie.

Więcej zdjęć z reportażu Aleksandra Bochenka, oraz dokładniejszy opis święta można zobaczyć w najnowszym, piątym numerze Magazynu FotoIndex. Zapraszamy!

czwartek, 25 czerwca 2009

Paweł Stelmach



Petersburg, maj 2008

Petersburg to tętniące życiem ulice, pełne uśmiechu, życzliwości i otwartości, ale też i kontrastów. Mimo, że to ogromne miasto, słowo gościnność nie jest tu tylko pustym sloganem. Scenka w kadrze jakich wiele. Ludzie chętnie ze sobą rozmawiają, są ciekawi i bezinteresowni.


Paweł Stelmach - uwielbia fotografować ulice i normalne spokojne na nich życie, jakie tam znajduje, a najbardziej ten element zaskoczenia, że wszystko tam jest niezwykłe. Więcej zdjęć: www.pawelstelmach.blogspot.com

środa, 27 maja 2009

Igor Pisuk

Łódź, 2008 roku


Łódź, późne popołudnie. Spaceruję bez celu. Zaczyna męczyć mnie brud, kurz, wulgarność na murach, co poniektórych mordach. Czuję, jakby ktoś zaciskał pętle na mojej szyi. Duszę się. Szukam azylu, chwili spokoju. Błądzę. Nagle kamienice zastępują drzewa. Jestem zmęczony. Nie mam wody mineralnej. W gardle susza, papierosy też zrobiły swoje. Chcę wracać do akademika. Powstrzymują mnie ostatnie promienie zachodzącego słońca. Wyciągam aparat - starą poczciwą lustrzankę. Światło pełza po ludziach jak wąż, przedziera się przez gęsto rosnące drzewa. I wtedy dostrzegam tą parę... Natychmiast przy pomocy aparatu wykradam ich intymną, magiczną chwilę. Od razu w mojej głowie pojawiają się sceny z filmów noir, tragiczne historie miłosne, potajemne schadzki, skrzętnie skrywane tajemnice. Patrzę na nich jeszcze przez chwilę, chowam aparat. Wracając do siebie zastanawiam się czy powiększenie da jakąś odpowiedź, cokolwiek.

Igor Pisuk - rocznik 84, ur. w Bielsku - Białej. Student PWSFTviT w Łodzi. Najbardziej ceni fotografię o charakterze dokumentalnym. Wciąż wierny tradycyjnym materiałom światłoczułym.

wtorek, 19 maja 2009

Marcin Piechota - Aconcagua



Aconcagua 6962 m.n.p.m., 24 grudnia, 2006 roku

Swój worek ciemniowy straciłem w trakcie podejścia do bazy. Wiatr mi go zabrał po wymianie papieru w puszce.

Ze względu na brak worka, papier do tego zdjęcia został zmieniony w śpiworze w nocy z 21/22 grudnia, w bazie na 5500mnpm. 22 grudnia przenieśliśmy obóz na 5900mnpm. Oprócz nas, w obozie była szóstka Norwegów. Mieli łączność z bazą i mieli prognozę pogody: załamanie na najbliższe trzy dni. My mieliśmy jedzenie jedynie na trzy dni, czyli na przetrzymanie załamania, ale nie na zdobycie szczytu, więc postanowiliśmy zdobywać szczyt w trakcie załamania następnego dnia. Norwegowie natomiast, ze względu na samolot, nie mieli więcej czasu i także chcieli zdobywać szczyt. Oni postanowili wyjść o 5:00 my o 7:00. W nocy wiatr szarpał namiotem... 24 grudnia wyszliśmy ostatecznie o 7:10. Na wysokości 6600 przed żlebem Canaletta dogoniliśmy Norwegów. Podjęliśmy naradę czy idziemy.
Nie czuliśmy stóp. Włożyliśmy do skorup pady ogrzewające stopy, zjedliśmy coś i postanowiliśmy zaryzykować. Widoczność spadła do kilkunastu metrów. Tymczasem Norwegowie zdążyli gdzieś zniknąć w chmurze.
Gdy zaczęliśmy wychodzić żlebem zobaczyliśmy że schodzą... wycofali się. Na grani podobno tak wiało, że bali się zaryzykować. My na to: „No risk no fun”. Poszliśmy w górę żlebu Canaletta. Normalnie idzie się prawą stroną. Wiedzieliśmy, że wtedy wyjdziemy na grań i nas zdmuchnie. Postanowiliśmy iść lewą stroną żlebu, by ścianą wyjść prosto na szczyt. Byliśmy trochę osłonięci od wiatru. We mgle do końca nie wiedzieliśmy czy wybraliśmy dobrą drogę. Nagle! Szczyt, szczyt! Aconcagua 6962mnpm. Wyciągnąłem pinhola, aparat zmierzył światło :-) położyłem się na puszcze bo wiało... -20 stopni Celsjusza i wiatr 120 km/h, 30 sekund naświetlania. Schowałem puszkę. Papier zmieniłem dwa dni później, dopiero w bazie na 4300mnpm. Taka historia tego zdjęcia.

Marcin Piechota - kiedyś perkusista grający z różnymi składami po krakowskich knajpkach, obecnie stateczny doktorant w Instytucie Farmakologii PAN w Krakowie.

czwartek, 7 maja 2009

Michał Warda



27/10/2006 Warszawa. Obchody 60-lecia UNICEF-u, Gala charytatywna "Jeden świat dwa oblicza" w hotelu Viktoria

Po przybyciu na miejsce zdumiał mnie rozmach i przepych z jakim wydano kolację dla "znanych i szanowanych" przedstawicieli świata filmu i muzyki. Cały wieczór szukałem okazji, by podkreślić jak wielką bzdurą jest ta impreza.

Michał Warda - freelancer, członek teamu WhiteSmoke Studio przemycającego do polskiej fotografii ślubnej reportaż "na poziomie" ;-) Z fotografią związany od zawsze - miłośnik streeta.

czwartek, 23 kwietnia 2009

Przemek Strzelecki



Luty 2009, Kuba, Trynidad

Zdjęcie powstało zimą tego roku na Kubie, podczas codziennej wędrówki z aparatem po miasteczkach,
miastach, wsiach i plażach. Tym razem zapuściłem się w nieodwiedzaną, biedną dzielnicę wspaniałego miasta Trynidad. Późnym popołudniem, kiedy słońce chowa się za horyzontem, miasteczko nawiedzają dziwne, niesforne stwory – cienie. Zdjęcie powstało na pozytywie Fuji Provia 400.

Przemek Strzelecki - Rocznik 1977, urodzony w Tychach. Miłośnik klisz, włóczęgi, książek i czapek. Po rocznej przyjaźni z cyfrą od prawie dwóch lat fotografuje wyłącznie tradycyjnymi metodami.

poniedziałek, 20 kwietnia 2009

Aleksander Lucis - Trójkąt



Luty 2002, Warszawa

To były jedne z tych targów, gdzie odwiedzający są znacznie bardziej zaangażowani w zwiedzanie, aniżeli przy jakichkolwiek innych imprezach wystawienniczych. Trwały 3 dni i pozwoliły na stworzenie serii zdjęć, opowiadających o kontakcie rozszalałych hormonów z nieskrępowaną nagością. Bielizna opuszczona do kostek to chyba najdelikatniejszy sposób, w jaki można było pokazać to, co działo się w ten lutowy, gorący weekend. Powyższe zdjęcie może mieć symboliczny wymiar, bo za ikonę tej imprezy można uznać trójkąt rozwartokątny, w którym ginęły skrajnie męskie spojrzenia.

Aleksander Lucis – Urodzony na Górnym Śląsku, dokształcony w Krakowie, a doświadczony w Londynie.
Z wykształcenia socjolog, na co dzień internetowy budowniczy, z pasji fotograf, a z zamiłowania niezależny. Wizytówka: www.a.lucis.pl

wtorek, 14 kwietnia 2009

Ewa Waszkiewicz



Grudzień 2008, okolice Konarku, Orisa, Indie

Zdjęcie zrobiłam na plaży nieopodal miasteczka Konark nad Zatoką Bengalską. Udało się wypożyczyć rdzewiejące rowery i dojechać nad wybrzeże, by przywitać się z oceanem. Idąc wzdłuż plaży doszłam do wioski rybaków. Tu praca wre: mężczyźni wyciągają łodzie, wytrzepują sardynki z sieci, kobiety noszą złowione ryby w koszach na głowach, handlują darami morza. Trwa cerowanie zniszczonych sieci. Między dorosłymi kręci się gromada dzieciaków. Zazwyczaj bardzo ciekawe przybyszów uśmiechają się, przepychają, pozują do zdjęć. Biali dla dzieci są większą atrakcją niż świeżo złowione metrowe ryby, które polegują tu i ówdzie na piasku, zanim ktoś się za nie weźmie. Dzieci tymczasem proszą o „school pen” albo o parę rupii - jak to zwykle w Indiach. Jest też niezła zabawa z aparatami cyfrowymi - pstrykasz, pokazujesz, zaciekawione spojrzenia i radosne wrzaski wokół ciebie. Trochę czarów, dużo śmiechu.

Ewa Waszkiewicz - Architekt, w wolnych chwilach fotograf podróżny. Najlepiej czuję się w drodze i z dużym zapasem filmów pod ręką. Fotograficzny zapis zeszłorocznej wyprawy ujęty w cykl pt. „Kobiety w Indiach” towarzyszył ostatnio katowickiemu festiwalowi filmowemu Feminostrada.


niedziela, 5 kwietnia 2009

Piotr Koszczyński



Warszawa, lato 2007

Lubię streetphoto. Uśmiechnęła mnie sytuacja - anegdota, którą zobaczyłem włócząc się po centrum. Nie ma tu wielkiej filozofii, przesłania czy idei. Prosta anegdota plus wysycone kolory i głębokie kontrasty. To, za co kocham dozgonnie slajd.

Piotr Koszczyński - Pasjonat fotografii analogowej, współpracuje z National Geographic i Agencją EK Pictures - przedstawicielem Agencji Magnum na Polskę.

czwartek, 2 kwietnia 2009

Marcin Górski



Początek grudnia 2005, wioska Valverde w prowincji Beira Interior, Portugalia

Z Portugalią związany jestem silnymi więzami rodzinnymi
i zawodowymi. Trafiłem tam po raz pierwszy ponad 10 lat temu, do górzystej prowincji Beira. Przygraniczne fragmenty tego regionu uważane są przez Portugalczyków za nieatrakcyjne ostępy byłych przemytników
i analfabetów mieszkających między skałami. Pamiętam pierwszy portret wykonany na uliczce porzymskiej wioski – Sr. Antonio poprosił mnie o zrobienie zdjęcia, bo, jak mówił, nigdy nie miał żadnego zdjęcia. Te same historie powtarzały się wielokrotnie, gdy byłem proszony o portret, lub uczestniczenie w rytuałach, które być może odbywają się po raz ostatni a których nikt nie pokazał światu. To zdjęcie związane jest właśnie z takim rytuałem – Madeiro. Przypadkowo zetknąłem się z tą tradycją po raz pierwszy, podczas prac porządkowych w kościele przed ceremonią.
Los zetknął mnie z Madeiro ponownie i było to bodaj najważniejsze spotkanie na mojej fotograficznej drodze – zakończone książką. Ostatnie lata przyniosły duże zmiany, znany mi jeszcze świat odchodzi w przeszłość, cieszę się, że drobną część udało mi się jeszcze zarejestrować.

Marcin Górski - Adiunkt Wydziału Budownictwa Politechniki Śląskiej ze skłonnością do notowania otaczającej go rzeczywistości na błonie fotograficznej (miejsce zobowiązuje – tu studiował Jerzy Lewczyński i tu pracowała Zofia Rydet). Mimo nieprofesjonalnego podejścia do fotografii zamieszany w różne fotograficzne projekty, grupy a nawet instytucje. Współzałożyciel i współredaktor The F Blog, prezes Gliwickiego Domu Fotografii.

niedziela, 29 marca 2009

Tomasz Wiech - Panna Młoda

Kraków, 2008 roku

Jest coś niezwykłego w zdjęciach panien młodych i kawalerów. Mam już takich wiele: klasyczne panny podczas ślubu, pijanych angielskich kawalerów, parę młodą na pustyni. A to z bankomatem lubię najbardziej. Pokazuje jak blisko jest między świętem, a codziennością. Zdjęcie zostało zrobione w pewną sobotę, w Krakowie.

Tomasz Wiech - Fotografuje, bo bardzo lubi. Ma nadzieje, że ta dziecięca radość z obserwowania rzeczywistości, będzie jeszcze długo występować. Chciałby skupić się na rejestrowaniu tego, co zmienia się wokół nas. Laureat kilku konkursów fotograficznych m.in. World Press Photo. Pracuje w Gazecie Wyborczej.

środa, 25 marca 2009

Aleksander Prugar



Piekary Śląskie, październik 2005 roku

Zdjęcie pochodzi z reportażu „Święty beton”. Zakład Sztuki Kościelnej w Piekarach Śląskich ma ponad stu-letnią tradycję. Wszystkich Świętych produkuje się tutaj tradycyjną metodą. To odlewy z cementu, gipsu
i marmuru. Produkcja trwa od 6 rano do 14 w południe, przez 5 dni w tygodniu. Figury stają się elementem kultu religijnego w momencie poświęcenia. Do tego czasu są jedynie rękodziełem artystycznym. Jezus na własność kosztuje 5,5 tysiąca złotych.

Aleksander Prugar – nieoficjalnie:
Nie odpowiem na pytanie od ilu lat fotografuję. Jestem pewien, że przed fotografią złote czasy. I to już za parę minut. Otaczający świat przestaje być dla mnie tematem samym w sobie, a staje się elementem do przetworzenia w procesie twórczym. Lubię spać do 15 i pracować do świtu, jeść kolację zamiast śniadania. Mam cyfrówkę i jeden obiektyw.

czwartek, 19 marca 2009

Rafał Rafalski - Yes We Can



Dublin, 2008 roku

Zdjęcie to zrobiłem wracając z pracy; była to nowo-otwarta kawiarnia w Dublinie GREEN NINETEEN. Kawiarnie otworzyli tuż przed wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych. Plakat, jak się później okazało, jest dziełem niejakiego Sheparda Faireya. Wizerunek ten stał się jedną z ikon wyborów prezydenckich. Czasem odnoszę wrażenie, że Irlandczycy tak bardzo wierzą w Baracka Obamę, jakby to był prezydent Irlandii, a nie Ameryki.

Rafał Rafalski - rocznik 1975. Mieszka od 3 lat w Dublinie.
Fotografuje od 2 lat, choć pierwszy aparat dostał od wujka na osiemnaste urodziny - była to PRAKTICA LLC, lecz niestety aparat nie działał. Włożył go gdzieś głęboko do szuflady. Zawsze interesował go obraz w różnej postaci. Zajmował się trochę rysunkiem, później grafiką komputerową, kończąc wreszcie na fotografii.


poniedziałek, 16 marca 2009

Krzysiek Sobiecki



Zdjęcie powstało w lipcu 2007 r. na krakowskim Rynku. ... kiedy to od kilku miesięcy fascynowała mnie niedoskonałość lomografii, cienka granica pomiędzy stylem a manieryzmem, w tym wypadku sprowadzona do czystej radości płynącej z faktu, że naciskam migawkę ... na dobrą sprawę, przyglądając się niezliczonym lomowalls gdzieś spod grubej warstwy niechlujności i bylejakości kadrów i tematów dotarła do mnie spontaniczność powstania tych zdjęć ... I tak, starając się robić podobne lomo, odkryłem ... że nie mogę uwolnić się jednak od poukładanych kadrów :-)

Krzysiek Sobiecki, rocznik 1972 r., pierwsze zdjęcie zrobił w 10 lat później, ale fotografuje dopiero od 2004 r. Zapatrzony w miasto i sytuacje raczej ulotne, choć niektóre z pewnością powtarzalne. Członek Krakowskiej Grupy Fotograficznej http://kgf.netarteria.pl/.


środa, 4 marca 2009

Maciej Dakowicz - Cardiff

Cardiff - Walia, czerwiec 2006 roku

"...Cardiff to nieduże miasto, mieszka tu nieco ponad 300 tys. ludzi. To miasto studentów i rugby z gigantycznym nowym stadionem w centrum miasta oraz mnóstwem pubów i klubów. Szybko dowiedziałem się i zobaczyłem co tu się dzieje w weekendowe noce na ulicach centrum miasta. To, kolokwialnie ujmując, jedna wielka impreza: podchmieleni kolesie i panienki na bosaka bo buty uwierają, letnie sukienki i koszule przy prawie mrozie, śpiący na środku ulicy albo zwracający nadmiar płynów lub pokarmu na chodniku, całujące się pary, beczące laski, grupy Supermanów, Batmanów i Króliczków Playboya. Jeden wielki cyrk..."

Maciej Dakowicz, urodzony w Białymstoku w 1976 roku. Współpracuje z agencją The Wideangle. Obecnie kończy pisać doktorat z informatyki na University of Glamorgan
w Walii.

Więcej zdjęć z projektu Macieja Dakowicza "Cardiff nocą" można zobaczyć w najnowszym, czwartym z kolei numerze Magazynu FotoIndex. Zapraszamy!

poniedziałek, 2 marca 2009

Tomasz Łapiński



Sankt Petersburg - Rosja, kwiecień 2008 roku

Zdjęcie wykonałem w Petersburgu, niedaleko Ermitażu, nad Newą. W miejscu, w którym fotografują się pary ślubne. W maju jest to swoista manufaktura, pary młode z przybocznym fotografem i świtą świadków, stoją tam w długiej kolejce by odbyć sesję przy wielkiej kamiennej kuli i z Pałacem Zimowym w tle za Newą. Rozwinął się tam także swoisty biznes "przyślubny" - można za niewielką opłatą wypuścić białe gołąbki, wystrzelić z armaty konfetti, wysłuchać orkiestry a nawet wynająć niedźwiadka do sesji. Swoisty tygiel abstrakcji, efektowności i pokazu zamożności. Na zdjęciu para młoda i ich świadkowie oczekują na swoją kolej.

Tomasz Łapiński -- były piłkarz zawodowy (reprezentant kraju), student Warszawskiej Szkoły Fotografii.

czwartek, 26 lutego 2009

Tomasz Lazar



Niechorze (wybrzeże bałtyckie), 17 sierpnia 2008 roku

Zdjęcie to powstało podczas pleneru fotograficznego w Gryficach. W dzień wykonania zdjęcia dostałem informację o zbliżającym się sztormie. Wraz ze znajomymi pojechaliśmy zobaczyć, co nas przywita na miejscu. W trakcie robienia zdjęć pod falochron podeszła dziewczyna, ubrana jedynie w strój kąpielowy. Postanowiła, że stanie na jego końcu i będzie czekać na rozszalałe fale… Zdjęcie doskonale oddaje nastrój chwili, w której zostało wykonane.

Tomasz Lazar, urodzony w 1985 roku w Szczecinie. Obecnie student 5-go roku Informatyki na Politechnice Szczecińskiej oraz 1-go roku Europejskiej Akademii Fotografii w Warszawie. Członek Fotoklubu Zamek w Szczecinie. Główne zainteresowanie w fotografii to człowiek oraz jego interakcja z otoczeniem. Szczególnie uwrażliwiony na reportaż, portret oraz dokument.

poniedziałek, 23 lutego 2009

Marcin Babul



Stung Meanchey (największe wysypisko śmieci w Phnom Penh, Kambodża)

Projekt Stung Meanchey, jeden z pierwszych moich projektów dokumentalnych o którym ciężko chyba cokolwiek napisać. Ponad dwutygodniowe bieganie w upale i kompletnym smrodzie po tym śmietniku oraz próba udokumentowania życia ludzkiego, pozostawia wiele nieprzyjemnych wspomnień, szczególnie jak na moje europejskie myślenie.

Marcin Babul -
"Inspiracją do fotografii jest dla mnie każda sekunda spędzona na tym świecie i każda poznana osoba". Obecnie student fotografii dokumentalnej na University of Wales, Newport, UK.

czwartek, 19 lutego 2009

Piotr Bieniecki


Tychy, 17 lipca 2008 roku

Zdjęcie to zrobiłem na tyskim Festiwalu im. Ryśka Riedla w ubiegłym roku. Dwa dni po zdjęciu gipsu ze złamanej nogi wybrałem się tam z przyjaciółmi. Oczywiście nie zapomniałem wziąć wysłużonego, awaryjnego aparatu, co w okolicznościach niepełnej jeszcze sprawności ruchowej było świetnym pomysłem. Atmosfera od początku była świetna i sympatyczna. Namioty rozbiliśmy koło regularnych uczestników festiwalu. Wśród nich znajdowała się para troskliwie zajmująca się małym dzieckiem. W ciągu kilku dni zrobiłem im sporo zdjęć, ale powyższe zdjęcie uważam za najbardziej udane. Prawdopodobnie spotkamy się znowu w lecie w tym samym miejscu.

Piotr Bieniecki - Najbardziej interesują mnie inni ludzie i wydarzenia w których biorą udział, a ja często wraz z nimi. Współpracuję z mediami lokalnymi i regionalnymi- zarówno elektronicznymi, jak i tradycyjnymi. Jestem też członkiem Podbeskidzkiej Grupy Fotograficznej (www.podbeskidzie.info).

poniedziałek, 16 lutego 2009

Łukasz Kuś

Uroševac (albańskie Ferizaj) 16 lutego 2008 roku

Fotografia powstała dzień przed jednostronną proklamacją niepodległości Kosova. Przedstawia dziecko, które przyszło zobaczyć przygotowania do uroczystości związanych z wyżej wymienionym wydarzeniem. W tle widać rozwieszaną na budynkach wokół centralnego placu miasta flagę albańską.

Jest to fotografia z cyklu, który zrealizowałem podczas tego historycznego wydarzenia. Myślę, że warto o nim przypomnieć w jego rocznicę. Szczególnie, że temat jest nadal aktualny i wciąż budzi ogromne emocje... nie tylko u bezpośrednio zaangażowanych w sytuację Serbów i Kosovskich Albańczyków.

Łukasz Kuś, ur. 1984 w Tarnowie, mieszka w Oświęcimiu. Absolwent Europejskiej Akademii Fotografii w Warszawie i student PWSFTviT im. L. Schillera w Łodzi. Zajmuje się głównie fotografią dokumentalną i fotoreportażem.

czwartek, 12 lutego 2009

Robert Wiącek



Lelów, woj. Śląskie, 31 stycznia 2009 roku

Lelów małe miasteczko położone kilkadziesiąt kilometrów na wschód od Częstochowy. Co roku na przełomie stycznia i lutego zjeżdżają się do niego chasydzi z całego świata. Lelów jest dla nich miejscem szczególnym. To właśnie tu spoczywa ich najwyższy autorytet religijny i świecki, cadyk Dawid Biedermann. Rocznica śmierci "Lelowera", bo tak nazywany był Biedermann, jest dla Żydów momentem wyciszenia, modlitw a przede wszystkim możliwością czerpania siły z mistycznego z nim kontaktu. Tegoroczna wizyta miała szczególny wymiar, bowiem po wielu latach chasydzi odzyskali kirkut, na którym jest pochowany ich duchowy nauczyciel.

Powyższe zdjęcie powstało podczas szabasowej kolacji. Kolacji, na której jest czas nie tylko na spożywanie koszernego jedzenia, ale także na tańce, śpiewy a przede wszystkim na modlitwy wielbiące Boga.

Robert Wiącek - jestem studentem V roku Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Fotografuję już dobrych parę lat. Głównie skupiam się na fotografii reportażowej.

poniedziałek, 9 lutego 2009

Marcin Piechota

Jaipur, Rajastan -- Indie, 27 grudnia 2005

Tia. Znowu wdepnąłem w święte gówno. 13:0 dla krów, ale kiedyś się zemszczę. Sam narobię na ulicę, wezmę kija i zagonię świętą krowę prosto w to, co narobiłem. Niech się nauczy! A co? Podniosłem wzrok i zobaczyłem jak środkiem ulicy szedł jakiś facet i jak gdyby nigdy nic toczył oponę. Ciekawe, co zrobi jak rozjedzie jakiś placek? Dalej będzie toczył rękoma? ;>

Indie odwiedziłem na przełomie grudnia 2005 i stycznia 2006. Miałem okazję zobaczyć przysypany śniegiem Kaszmir, podróżować motocyklem przez Rajastan, przemierzać wąskie uliczki Delhi i Kalkuty, obejrzeć tonący w słońcu o zachodzie Taj Mahal i moczyć nogi w Gangesie w Varanasi. Indie są krajem, z którego wyjeżdżałem z największą odrazą, jaką kiedykolwiek darzyłem jakiś kraj lub region. Oszukiwali, truli, wyłudzali, kradli i znowu oszukiwali... Jednak jest to kraj, do którego najbardziej chcę wrócić :)

Marcin Piechota - kiedyś perkusista grający z różnymi składami po krakowskich knajpkach, obecnie stateczny doktorant w Instytucie Farmakologii PAN w Krakowie.

środa, 4 lutego 2009

Robert Kresa - Dziesięć lat wolności
















Pl. Zamkowy, Warszawa, czerwiec 1999 roku

Dziesięć lat - tym bardziej jeśli nie robiło się notatek - zaciera w pamięci szczegóły i okoliczności, przy jakich zrobiłem to zdjęcie. Sugerując się napisem w tle, wnioskuję, że był to koncert z okazji 10. rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę. Znaczy nie tej niepodległości z listopada, tylko tej z czerwca, kiedy skończył się w Polsce komunizm. Z tego co mam na negatywie "pamiętam", że grał tam m.in. T-Love. Młodzież szalała, aczkolwiek nie rzucała butelkami. Pan na tyłach publiki- którego widać na zdjęciu - tańczył upijając się radością. W pewnym momencie wzniósł oczy ku niebu i złożył ręce w geście dziękczynnym. Nie wiem czy manifestacja kraju, który wszyscy wtedy kochaliśmy była całkowicie zamierzona. Przyłożyłem mój kompakcik cenionej, niemieckiej firmy do oka i zrobiłem zdjęcie. Pan nie krzyczał, nie bił. Cieszył się dalej.

Robert Kresa - pierwsze zdjęcie zrobił w 1983 roku. Chociaż jeśli mielibyśmy być bardziej szczerzy, sensownym fotografowaniem zajmuje się od 1990. Czerpie ze stylistyki fotodokumentu, fotoreportażu, fotografii streetowej oraz innych nurtów. Więcej zdjęć Roberta na http://robertkresa.com

Od Redakcji: Nie bez powodu pokazujemy zdjęcie wykonane rocznicę 10lecia odzyskania niepodległości w przededniu czekających nas obchodów 20lecia odzyskania tejże. Choć już dziś specjaliści różnych dziedzin dokonują syntezy okresu wolności i różnego rodzaju podsumowań, sami możemy zadać sobie kilka ważnych pytań: jak się zmieniliśmy od tamtej pory, jaka jest nasza kondycja, jakie wartości i autorytety są dla nas ważne.

piątek, 30 stycznia 2009

Michał Sygut

















Jewish Museum in Berlin
Autor projektu: Daniel Libeskind
Projekt: 1998r. (muzeum otwarte w roku 2001)

Budynek muzeum upamiętniający ofiary holocaustu. Zdjęcie wykonane w jednym z pomieszczeń ekspozycyjnych, puste, ciemne z małą ilością światła, w którym mam czas na refleksję. Każde "miejsce" w tym muzeum ma coś wyrażać, cierpienie, strach, nadzieje itp. To pomieszczenie wywarło na mnie ogromne wrażenie, ciemne i zimne.. sugerujące walkę z samym sobą. Światło dla mnie ma symbolizować "wolność" od cierpienia, poniżenia i nieludzkiego traktowania... wolność, rozumiana w dwojaki sposób...

czwartek, 29 stycznia 2009

Manifest

Jedna Klatka to projekt prezentujący ciekawe i ważne zdjęcie, fotografię wzbudzającą emocje, zawierającą decydujący czy "intensywny" moment, wykonaną ciekawą techniką. To - w przeciwieństwie do Magazynu FotoIndex, gdzie prezentowane są spójne projekty, reportaże i przeglądy portfolio - próba pokazania siły przekazu tylko jednego, wybranego zdjęcia. Każde zdjęcie zawiera odautorską notę, dotyczącą okoliczności powstania zdjęcia i wiążącą się z nim historię.

Blog, jak i Magazyn FotoIndex funkcjonować mogą dzięki Waszemu wsparciu i współpracy, zatem zapraszamy do nadsyłania propozycji jednej, "ważnej" klatki.