Jaipur, Rajastan -- Indie, 27 grudnia 2005
Tia. Znowu wdepnąłem w święte gówno. 13:0 dla krów, ale kiedyś się zemszczę. Sam narobię na ulicę, wezmę kija i zagonię świętą krowę prosto w to, co narobiłem. Niech się nauczy! A co? Podniosłem wzrok i zobaczyłem jak środkiem ulicy szedł jakiś facet i jak gdyby nigdy nic toczył oponę. Ciekawe, co zrobi jak rozjedzie jakiś placek? Dalej będzie toczył rękoma? ;>
Indie odwiedziłem na przełomie grudnia 2005 i stycznia 2006. Miałem okazję zobaczyć przysypany śniegiem Kaszmir, podróżować motocyklem przez Rajastan, przemierzać wąskie uliczki Delhi i Kalkuty, obejrzeć tonący w słońcu o zachodzie Taj Mahal i moczyć nogi w Gangesie w Varanasi. Indie są krajem, z którego wyjeżdżałem z największą odrazą, jaką kiedykolwiek darzyłem jakiś kraj lub region. Oszukiwali, truli, wyłudzali, kradli i znowu oszukiwali... Jednak jest to kraj, do którego najbardziej chcę wrócić :)
Marcin Piechota - kiedyś perkusista grający z różnymi składami po krakowskich knajpkach, obecnie stateczny doktorant w Instytucie Farmakologii PAN w Krakowie.
skip to main |
skip to sidebar
3 komentarze:
Trafiłem tutaj przypadkiem, chyba jeszcze mało informacji o tym miejscu w sieci, pomysł przedni, zdjęcia pierwsza klasa - przynajmniej na razie :> Powodzenia!
...:) ma moc ten obraz...
trzeba sobie uzbierać na dwa kółka... ;)
znane i wyjątkowe !
Prześlij komentarz